
Tomasz Furmanek: Moniuszko na scenach międzynarodowych - jakie refleksje budzi w panu takie stwierdzenie?
Tadeusz Szlenkier: Myślę, że mamy jeszcze dużą lekcję do odrobienia.
Moim zdaniem, z propagowaniem i przedstawianiem światu naszej kultury i tradycji muzycznej wciąż pozostajemy daleko w tyle za Rosjanami, Niemcami, Włochami, Francuzami i
Anglikami a nawet Czechami, czy innymi, stosunkowo mniejszymi narodami, i mamy w tej kwestii jeszcze dużo do zrobienia.
Owszem, muzyka Moniuszki, a„Straszny Dwór” w szczególności, w oczywisty sposób wymaga pewnego wprowadzenia i przybliżenia tła historycznego „nie-polskiemu” słuchaczowi.
Dla Polaków są to tematy dość oczywiste, chociaż... niestety, coraz mniej oczywiste, jak się często okazuje.
Myślę, że jako naród, a jako artyści w szczególności, mamy do odrobienia pewną lekcję, i myślę, że to jest nawet rodzaj zobowiązania wobec takich twórców jak Moniuszko, dzięki którym
polskość w ogóle w pewnym momencie przetrwała.
Wykonali tytaniczną pracę, to są rzeczy naprawdę trudne do przecenienia, z których ustawicznie czerpiemy, nawet nie do końca zdając sobie z tego sprawę i w związku z tym mamy
pewne zobowiązanie.
Cieszę się , że tutaj w Londynie, dla tej szczególnej polonijnej publiczności Moniuszko jest bliski, to się czuje od razu.
Natomiast na świecie jest wciąż mało znany...
Brał pan udział nie tak dawno w pewnym wydarzeniu artystycznym, które niewątpliwie również może się przyczyni do popularyzacji muzyki Moniuszki na świecie...
Tak, brałem udział w bardzo ciekawym przedsięwzięciu, a mianowicie „Straszny Dwór” był wystawiany w Operze Narodowej w Warszawie, tam właśnie śpiewałem partię Stefana, a reżyserował David Pountney, wybitny brytyjski reżyser operowy.
Zdecydowanie myślę, że był to krok w dobrą stronę, chociażby dlatego, że reżyser musiał się otworzyć na tą muzykę i znaleźć w niej coś, co w nim rezonuje.
Myślę, że powinniśmy się szerzej otworzyć na to, żeby wybitni twórcy z zagranicy przyjrzeli się tej muzyce i zobaczyli co w niej do nich przemawia, co oni sami w tym widzą...
Udało się to, do pewnego stopnia, n.p. z Szymanowskim, natomiast Moniuszko, moim zdaniem, wciąż czeka na odkrycie...
Zadajmy sobie pytanie: dlaczego np. Dworzak czy Smetana są rozpoznawalni na świecie, a Moniuszko jednak ciągle dużo mniej?
Co takiego, pana zdaniem, przemówiło do Davida Pountneya w „Strasznym Dworze” i co chciał przekazać publiczności?
Myślę, że on sam najlepiej odpowiedział na takie pytania poprzez stworzone przez siebie przedstawienie i uważam, że bardzo warto je zobaczyć.
Zachęcam państwa wszystkich do odnalezienia nagrania tego przedstawienia, jest świeżo wydane na DVD i z tego co wiem, jest też dostępne w internecie oraz do zapoznania się z nim, aby może samemu odpowiedzieć sobie na pytanie, co on w tym odnalazł i w jaki sposób to zrobił?
Na pewno zrobił to inaczej niż zrobiłby to jakikolwiek polski reżyser, to pewne, i wydaje mi się, że to jest w tym właśnie bardzo ciekawe, to porównanie - co jest ważne dla niego, a co jest ważne dla nas...
To nie do końca koniecznie się pokrywa...
I, tak naprawdę, nie musi...
Właśnie o to chodzi, że nie musi.
Przecież skądinąd wiadomo, że np. Dworzak jest wystawiany w Pradze zupełnie inaczej niż wszędzie indziej.
I bardzo dobrze. I tak powinno być.
Co pana zdaniem predysponuje muzykę Moniuszki do tego, aby była doceniona przez słuchaczy w innych krajach?
To jest po prostu naprawdę dobra muzyka i naprawdę dobry kompozytor, który - co jest bardzo wyjątkowe –twórczo rozwijał pewne tendencje, motywy czy, mówiąc potocznie, „trendy” w muzyce mu współczesnej.
W żadnym wypadku nie był jakimś odtwórcą czy kolejnym naśladowcą Rossiniego, Belliniego czy Dionizettiego, nie.
Podchodził do muzyki i tworzył ją na swój sposób.
Mówimy tu oczywiście o operze, o muzyce, którą można umiejscowić w danym czasie w którym powstała, ale jest to jednak wyjątkowa i dobra muzyka, i jako taka znajdzie uznanie na świecie.
A jak pan ocenia londyński koncert galowy z okazji 200 urodzin Moniuszki oraz inicjatywę Sceny Operowej POSK-u?
Koncert galowy z okazji 200 rocznicy urodzin Stanisława Moniuszki uważam za niezwykle udany i ważny.
Cechą wyróżniającą ten koncert był tak liczny udział brytyjskich wykonawców.
Podziwiam zapał i oddanie jakie dla muzyki Moniuszki ma Stephen Ellery!
Bardzo się cieszę, że po raz kolejny mogłem współpracować z tym wybitnym artystą.
Mam nadzieję, że koncerty takie jak ten oraz piękne wystawienia oper Stanisława Moniuszki na scenie Teatru POSK-u przybliżą jego muzykę melomanom z całego świata.