
53-letnia Mariangela Cerrato przez dziewięć miesięcy dodawała do kawy swojej współpracowniczki lek odurzający z grupy benzodiazepinowych. Wpadła na ten pomysł, gdy usłyszała plotki o zwolnieniach w firmie ubezpieczeniowej Bra w Piemoncie, w której pracowała.
Ona i jej ofiara pracowały na podobnych stanowiskach.
Cerrato dodawała lek do cappuccino swojej współpracowniczki, kiedy robiła każdego dnia kawę dla całego swojego zespołu.
„Lek wywołuje zmęczenie, bóle głowy, zawroty głowy i bóle mięśni. Po wypiciu cappuccino przygotowanego przez Mariangele Cerrato, wydajność w pracy mojej klientki malała” - powiedział dziennikarzowi La Stampa, Cristiano Burdese, prawnik ofiary.
Ofiara zdała sobie sprawę, że coś jest nie tak, kiedy wjechała w drzewo na drodze z pracy do domu.
Lekarze nie mogli znaleźć przyczyny złego samopoczucia ofiary, jej zdrowie zawsze było w porządku, gdy nie była ona w pracy.
Kobieta stała się pewna podejrzeń, gdy Cerrato zachęcała ją do wypicia kawy w pracy, rzekomo mówiąc: „No chodź, przyniosę ci kawę, co ci to szkodzi?”
Kobieta przyjęła napój, ale zatrzymała jego próbkę i zabrała ją do badań laboratoryjnych. Podczas testów wykryto niezwykle wysoką dawkę benzodiazepiny.
Sprawa trafiła na policję, która następnie przy pomocy ukrytych kamer potajemnie sfilmowała Cerrato dodającą proszek do napoju.
Cerrato została skazana na 4 lata wiezięnia, ale zaprzecza wszelkim zarzutom. Prawnik skazanej twierdzi, że kobieta odwoła się od czteroletniego wyroku.