
Jeśli ktoś przepracował 10 lat nawet na minimalnej stawce godzinowej, na przykład stojąc przy taśmie, albo przy sprzątaniu, to mu się należy £75 – 80 tygodniowo.
Przy emeryturach nadal obowiązuje wprowadzone w 2011 roku tzw. potrójne zabezpieczenie (triple lock). Polega ono na tym, że co roku muszą one być indeksowane o ten z trzech czynników, w ubiegłym roku był największy:
- o 2,5%, jeśli inflacja i wzrost cen były w ubiegłym roku niższe od 2,5%, albo muszą rekompensować
- wzrost średniej płacy
- wzrost cen (Consumer Price Index), jeśli któryś z nich był większy od 2,5%.
W tym roku emerytury podniesiono o 2.6%. Zaważył o tym drugi czynnik, o tyle wzrosły płace w ubiegłym roku w Wielkiej Brytanii, natomiast inflacja wyniosła 2,4%. Dla emerytów korzystne były lata pierwszej połowy obecnej dekady, kiedy inflacja przez długi czas była zerowa, a płace stały w miejscu ze względu na politykę zaciskania pasa po kryzysie 2007-2009. Wtedy co roku dostawali podwyżkę o 2,5%, która dawała realny wzrost siły nabywczej i polepszała pozycję emerytów względem pracujących.
Minimalna stawka godzinowa w tym roku została ustalona na £8,21 dla pracowników od 25 roku życia, a więc jest wyższa o 38 pensów od ubiegłorocznej, która wynosiła £7,83; procentowo jest wzrost o 4,9%. Dla zatrudnionych w pełnym wymiarze godzin oznacza to zwiększenie rocznego dochodu o £690. Takich pracowników jest w Wielkiej Brytanii 2,4 mln; w większości to imigranci.
Kiedy w 2004 r. pierwsi Polacy, jako obywatele Unii Europejskiej, weszli na brytyjski rynek pracy minimalna stawka godzinowa wynosiła £4,85. Nominalnie to dużo mniej niż obecnie, ale dla wysyłających do kraju pieniądze relacja była dużo bardziej korzystna, ponieważ w Polsce były wtedy inne ceny, a funta można było w kraju sprzedać za 7 zł.