
Specjaliści z University of Surrey i z Queensland University and Technology wyjaśniają, że ludzie, kichając lub kaszląc, wyrzucają kropelki wody zawierające sól, materię organiczną oraz mierzące mniej niż 100 nm wirusy.
Woda z kropel wyparowuje i cząsteczki aerozolu stają się na tyle lekkie, że unoszą się w powietrzu przez długi czas.
Kiedy więc pomieszczenie nie jest wietrzone, stężenie wirusowych cząstek rośnie.
To z kolei podnosi ryzyko infekcji.
Ma to miejsce szczególnie w miejscach, w których powietrze stoi, a tak dzieje się w wielu zamkniętych przestrzeniach.
W celu zmniejszenia ryzyka należy więc poprawić wentylację - twierdzą naukowcy.
"W czasie ostatnich miesięcy, życie z kryzysem wywołanym przez COVID-19 było bezprecedensowe.
Musimy jednak wykorzystać tę globalną tragedię jako okazję do lepszego przygotowania się na przyszłe zagrożenia”
- mówi prof. Prashant Kumar, główny autor pracy opublikowanej w piśmie „City and Environment Interactions”.
„Ulepszona wentylacja wnętrz to ważny krok, który można podjąć, aby zmniejszyć ryzyko infekcji.
Jednak trzeba wykonać więcej pracy, aby zrozumieć przenoszenie się COVID-19 i podobnych wirusów w powietrzu.
Pomoże to ograniczyć ładunek wirusów w miejscach, w których zwykle przebywa duża liczba ludzi”
- podkreśla badacz.
PO WIĘCEJ INFORMACJI KLIKNIJ TUTAJ