
Podziel się:
Oceń:
Partia Konserwatywna została skrytykowana we wtorek wieczorem tuż po debacie, kiedy tymczasowo zmieniła nazwę swojego konta biura prasowego na Twitterze, przez co prawie 76 tys. użytkowników ujrzało factcheckUK, zamiast dotychczasowego CCHQPress.
Awatar konta także został zmieniony z logo partii na biały znacznik na fioletowym tle, a samo konto służyło do promowania oświadczeń prokonserwatywnych z dopiskiem „FAKT”.
Krótko po zakończeniu debaty nazwa konta została zmieniona z powrotem na CCHQ Press.
Zdaniem Full Fact, niezależnej organizacji sprawdzającej fakty, zmiana nazwy konta była „nieodpowiednia i wprowadzała w błąd”.
Will Moy, dyrektor generalny Full Fact, powiedział, że Twitter powinien zadziałać wcześniej i przywrócić prawdziwą nazwę konta.
O wprowadzenie w błąd opinii publicznej oskarżył Partię Konserwatywna także sam Twitter.
Według firmy, nazwę konta zmieniono tak, aby sugerowała że jest to konto należące do jakiejś organizacji zajmującej się weryfikacją prawdziwości faktów.
W oświadczeniu Twitter stwierdził, że konserwatyści wprowadzili w błąd opinię publiczną i firma podejmie „zdecydowane działania naprawcze”, gdyby ponownie podjęto podobną sztuczkę.
Oburzenia nie kryli również politycy partii opozycyjnych.
Poseł Partii Pracy David Lammy wezwał Komisję Wyborczą do zbadania sprawy i ukarania Torysów za „rażącą próbę oszukiwania społeczeństwa”.
Komisja Wyborcza w oświadczeniu oznajmiła:
Głosujący mają prawo do przejrzystości i uczciwości ze strony uczestników kampanii wyborczej, ponieważ otrzymują informacje, według których zdecydują, jak głosować.
Chociaż nie mamy wpływu na regulowanie treści kampanii wyborczej, ponawiamy nasze wezwanie do wszystkich uczestników kampanii, aby odpowiedzialnie wypełniali swoją istotną rolę i wspierali przejrzystość kampanii.
Zmiany nazwy konta bronił zaś w środę rano minister spraw zagranicznych Dominic Raab, który w programie BBC Breakfast powiedział, że po zmianie nazwy konta było oczywiste, że należy ono do Partii Konserwatywnej.